Autor Wiadomość
Proboszcz
PostWysłany: Sob 20:50, 02 Kwi 2011    Temat postu:

Z myślą o zimnych nocach na przemarszach.
Fajerka - ciekawy historyczny patent na ogrzewanie:
http://almanach.ordugh.org/wiki/Fajerka
Proboszcz
PostWysłany: Pią 20:49, 08 Paź 2010    Temat postu:

Wędzenie i wędzarnie:

W ramach przygotowań do przemarszu po raz pierwszy postanowiliśmy powędzić rybki rzeczne. A wygladało to tak:
7 funtów narwiańskich płotek i karasi zostało oskrobane i pozbawione wnętrzności i dokładnie umyte (dawne przepisy podkreślają, by zmyć całą krew). Ryby przez godzinę moczyły się w solance (garść soli i 5 kwart wody). Następnie rybki zostały nadziane, większe przebite patykami, mniejsze zaczepione przez mordki i skrzela na haczyki.

Suszenie to kolejna czynność, która należy przeprowadzać na wietrze i słońcu. My nie mieliśmy czasu, więc suszyliśmy w zimnym dymie w wędzarni. Suszyliśmy nieco ponad godzinę, generalnie im dłużej to się robi, tym lepiej. Niestety drewniana beczka nie dojechała i wędzarnie Janusz zbudował z beczki metalowej. Opał to mokre i suche drewno olchy i piknie pachnące trociny dębowe.

Następny proces, to wędzenie właściwe. Można je przeprowadzać w dymie ciepłym i zimnym. Mówią, że zimnym grubsze sztuki wędzi się nawet 2 dni, im dłużej ryba ma kontakt z dymem tym dłużej można ja przechowywać. My (a raczej Janusz) wędził w dymie ciepłym. Malutkie rybki były gotowe już po 3 godzinach.

Fotki robione komórą nie oddają złocistego kolorku uwędzonych rybek a już na pewno ich zapachu. Przyprawy, jak wyżej napisane, to wyłącznie sól a mimo to o smaku można mówić "miodzio". Pakuję je w papier i sakwy i ruszam na przemarsz.
Proboszcz
PostWysłany: Wto 9:00, 05 Paź 2010    Temat postu:

A jednak wiaderka skórzane były składane. Rydz znalazł opis wyposażenia pancernego:
"U pasa też miał: pistolet, chustkę ozdobną, wiaderko skórzane, dające się składać, a mogące z łatwością pomieścić sporą szklanicę. Czerpią nim wodę w polu."
Proboszcz
PostWysłany: Pon 9:20, 04 Paź 2010    Temat postu:

Skórzane wiaderko z 17 wieku w muzeum w Anglii.

Umieszczam je z myślą o przemarszach.
Chodzi tu raczej o oszczędność wagi niż miejsca.
Raczej takiego wiadra nie można było złożyć jak brezentowego stosowanego przez ułanów.
Te skórzane pewno było uszczelnione woskiem i tym samym utwardzone.
Proboszcz
PostWysłany: Nie 14:53, 18 Kwi 2010    Temat postu:

Marian przywiózł lulki.
Zrobione są na podstawie oryginału z Tykocina.
Są jeszcze 2 sztuki, cena 25 zł-szt.


http://picasaweb.google.pl/Probollo/LulkiDragowita#
Proboszcz
PostWysłany: Pią 11:39, 01 Sty 2010    Temat postu:

http://picasaweb.google.com/morganhenker/Szelizanka?feat=content_notification#

w Rocie mają przepikną armatkę
Proboszcz
PostWysłany: Nie 10:06, 05 Kwi 2009    Temat postu: Przedmioty różne

Zabawy z łojem
krowi łój kupiłem w miejscowej rzeźni ,
jak powiedział rzeźnik, łój z różnych części krowy ma różne właściwości
i na próbę sprzedał mi 4 kg łoju z nerek (50 groszy za kilo)



łój szybko w garnku się stopił, wyszło z całości koło 2,5 litra łoju (łój należy topić wyprawiwszy żonę na zakupy bo w czasie wytapiania capi na cały dom)
zanurzyłem w nim skręcony lniany sznurek na knot
po wystudzeniu, ale jeszcze w ciekłym stanie łój przelałem do słoików,
łój można bardzo długo przechowywać w zimnym miejscu



kiedy potrzebna nam lampka łój nożem skrobiemy na wiórki (a jest on dosyć twardy w konsystencji bardziej przypomina wosk niż świński smalec)



wiórki łojowe wsypujemy do glinianego dzbanka, wciskamy ucięty na odpowiednią długość knot i całość ugniatamy, podpalamy i gotowe



przy odpowiednim knocie 100 gram łoju pali się ponad 2 godziny
można też zalać od razu lampowe naczynie ciekłym łojem zaraz po wytopieniu, trzeba tylko pamiętać, żeby płyn nie był zbyt gorący bo naczynie gliniane pęknie
ze względu na trwałość, większą ilość łoju należy jednak przechowywać nie jako gotowe lampki tylko w zamkniętych pojemnikach

Lampki łojowe miały bardzo szerokie zastosowanie, oświetlały domy, kościoły, namioty.

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group